szukał – aż znalazł
(satyra)
buszował w kobiecym świecie
jedna kraina mu nie starczała
tam wywód zła i natręctw
partnerka podróży wciąż doznawała
a słowo – szukaj!
mdłości w niej wzmagały
latami od świtu krzyki się rozlegały
– gdzie klucz od samochodu!
– gdzie pieniądze z konta! – same nóg dostały?
– zacznij wreszcie sprzątać!
– spójrz jak dziś wyglądasz!
więc zrezygnowała z podróży tej całej
i tak sam buszował po kobiecym świecie
a nostalgia wyła a i chuć szalała
nim status wolny wosk pieczęć ulała
ciągle miał słowo jedno tylko w sobie
szukaj!
zaliczał prawie wszystkie gabaryty
wielotysięczniki
równiny
doliny
uzyskując szczyty
w głowie dalej – szukaj!
a że los bywa ironiczny
ten podróżnik cyniczny
trafił na eteryczność
czego jego fizyczność
nigdy pod uwagę nie brała
tutaj słowo szukaj! – krtań jego
kiedyś by nie wypowiedziała
to moja przystań, moja ostoja
tutaj plecak swój rozpakuję
szukaj! – głęboko zakopię
nawet gdy oczy będą w pożądania ukropie
teraz siadając – na tapicerce
ręka na to mu zezwala
zaś zapragnąwszy nasycić żądzy chuci
szukaj! – szukaj! – szukaj! – słyszy
możesz się ślinić, ciężko dyszeć
zezwalam nawet na szczekanie
czas pogrzebać po świecie szukanie
z podróży wstecznych nawet po pocztówce
ślad nie pozostanie – panie
ów podróżnik nie przewidział tego
że w eteryczności siła niejednego