Pocę się…
- Views 815
- Likes 1
Pocę się…
– Wybacz, że o to pytam – powiedziała Mira – ostatnio i poprzednio będąc u ciebie, kiedykolwiek rozmawiasz z mężem słyszę jak mówisz do niego :
– Pocę się. Czy ty chorujesz?
Edyta zaśmiała się.
– Nie, ale opowiem skąd to się wzięło.
Nabrała powietrza i po chwili zaczęła:
– Otóż kilka miesięcy temu, Marek jak zwykle był w pracy. Wiesz, co kilka godzin dzwoni. Rozmowa wówczas przebiegała tak:
– Co porabia moja piękna żona? – zapytał
Ja wiedząc, że całą noc nie spał i narzekał, że źle się czuje, nawet wychodząc to mówił, zapytałam, nie odpowiadając na jego pytanie:
– Kochanie, jak się czujesz?
– Słabo, pocę się… – usłyszałam.
Nagle telefon zamilkł. Coś przerwało. Włożyłam telefon do szuflady. Bo w tym samym czasie czajnik zagotował wodę. Zalałam kawę i słyszę głosy. Myślałam, że radio się włączyło. Ale głosy wciąż były. Dochodziły z okolic biurka. Otwieram szufladę i pełna fonia. Słyszę w telefonie rozmowę Marka z jakąś kobietą. A wychodząc pytałam, gdzie dzisiaj będzie. Zamarłam. Nogi się ugięły. Opadłam na krzesło i słuchałam z bijącym sercem. Rozmowa czterdziestominutowa. Głos Marka pięknie brzmiący, a kobieta falowała, pełne wibracje dźwiękowe, jak przy seksie. Temat służbowy. A ostatnie zdanie kobiety:
– No, to na razie!
Po kilku minutach ich dialogu, a nie mieli maseczek, bo dźwięk był dobrze brzmiący, nie stłumiony, wyobraź sobie, że byłam na tyle przytomna, że nagrałam ich rozmowę. Gdy ochłonęłam zadzwoniłam do niego:
– Kim była ta kobieta z którą rozmawiałeś?- zapytałam
– Jaka kobieta, co ty mi wmawiasz! – krzyknął
Wiadomo, rozłączyłam się. Gdy wrócił z pracy puściłam mu nagraną rozmowę. Wiesz, że nawet wówczas usłyszałam:
– To nie mój głos!
– Już nigdy mu nie zaufam. Przygasła na moment.
– Lojalność – przystanęła – to coś co najbardziej cenię. Zamilkła.
Głośno wypuściła powietrze z płuc. Jakby ulżyło.
– Ufff, ale historia… – w zamyśleniu spuentowała Mira.
– I tak, od tamtej sytuacji, kiedykolwiek dzwoni i pyta:
– Co moja żona porabia?
– Pocę się!!!! – odpowiadam
Mira spojrzała w oczy Edyty, jakby czekała na pozwolenie wyrzucenia dławiącego śmiechu. Po chwili obie wybuchnęły śmiechem. Podniosły lampki wina. I wzniosły toast:
– Za chorowitych mężów!!!!
– Wiesz, nurtuje mnie pytanie – powiedziała Edyta – czy telefon zapomniał wyłączyć, bo nagle wróciła zakładając stringi, czy złapała go za rozporek, a telefon w kieszeni. I tak się włączył –
Znów podniosły lampki wina śmiejąc się
– Ot, i stąd to się wzięło – powiedziała Edyta – Prawdę mówiąc, to nie skłamał, pocił się…
1 Komentarze
Odpowiedz
Dlatego drogie Panie, ja mam dwa telefony. Jeden na rozmowy z mężem:)))