Przyjazny wiatr
Płynęłam plecami do steru.
Pędziłam na oślep bez wioseł.
Popłynę by przechować jak najwięcej.
Tego co mijam. Nadam tempo.
Już nie chcę dorównywać cudzym łodziom.
Ścierać wodę z chluśnięć podczas omijania.
Płynę zraszając spierzchnięte usta.
Powoli spijam krople porannej rosy.
Nadmiar wilgoci wystawiam na słońce.
I wreszcie przyjazny wiatr.