Po Wigilii ci odpowiem
/nowelka w 5 częściach/
część 1.
– Mamuś popatrz, popatrz jaki śliczny – wołał do niej synek. Trzymał w rączce bałwanka, ozdobę choinkową, ręcznie malowaną.
Trzylatek. O złotych włosach. Z braćmi dokładał ozdób na choinkę.
– jestem zajęta, za chwilę podejdę – odparła
– no mamuuuś… ciągnął maluch. Odłożyła talerz na stół i podeszła do syna
– naprawdę śliczny, oj i ty sam go tak ładnie zawiesiłeś ? – powiedziała, głaszcząc synka po włosach
– muszę skończyć nakrywanie do stołu, aniołku, bo jeszcze trochę, a rozpoczynamy,
przecież dziś Wigilia. Za chwilę zaczniecie wypatrywać pierwszej gwiazdki, a wy go pilnujcie – zwróciła się do starszych synów.
Wróciła do salonu, kończąc ostatnie przygotowania.
Na dużym stole biały obrus, wykończony koronką, po bokach haft z motywem zielonych gałązek. Dziękuję, zawsze mi o tobie przypomina. W myślach zwracała się do babci.
Pieszczotliwie dotykała materiału…..no dość tego, czas nagli – cicho powiedziała.
Talerze porozkładane, sztućce też… biało – zielone filiżanki ustawię w jednym rządku. Będzie ładnie. Mówiła do siebie, gdy ją coś absorbowało. Tym bardziej teraz, chciała się wykazać, bo wyjątkowy dzień.
Pośrodku stołu postawiła stroik, który sama zrobiła. Miała dar plastyczny, więc wszystko było gustowne i zaplanowane.
Jeszcze sól, sianko, pieniążek i łuskę karpią – mamrotała. Przy każdym talerzu była gałązeczka świerku ze złotą malutką bombką obsypaną brokatem, na białej serwetce z zieloną otoczką. A na rogu stołu opłatki na kremowym porcelanowym talerzu. Cennym dla niej, bo też po babci. Bardzo ją kochała. Łączyła je wyjątkowo silna więź. Były jak przyjaciółki, a nie jak babcia z wnuczką.
Razem jeździły na zakupy, czytały te same książki, chodziły do teatru, kina. Bardzo przeżyła jej odejście. Odczuwała jej brak.
Spojrzała fachowym okiem na stół i cały pokój.
– No gotowe – powiedziała zadowolona z siebie
aaa… jeszcze nie, płyty – przypomniała sobie o kolędach. Przygotowała sprzęt na odsłuchanie “Cichej nocy”. Tą kolędą corocznie rozpoczynali kolację wigilijną.
– Chłopcy zawołajcie tatę, trzeba dołożyć do kominka – powiedziała,
wychylając się do holu, gdzie stała duża pod sufit choinka, przy której stali synowie.
Starsi byli bliźniakami. Niedawno skończyli 10 lat. Byli juz odświętnie ubrani. Mieli na sobie garniturki i białe koszule z muszkami, wyglądali szykownie. A najmłodszy miał niebieski sweterek, w którym wyglądał jak aniołek. Oczekiwali upragnionej Wigilii. Nie tyle samych posiłków, co prezentów, o których marzyli. Napisali list do Mikołaja z prośbą o wymarzoną kolejkę PIKO. Z mostami, wiaduktami, górami…wymieniali co niemiara. Nic więc dziwnego, że nie mogli się doczekać wieczerzy, bo po niej mieli otrzymać swój prezent. W pokoju zabaw już przygotowali miejsce na jej rozkładanie. Jeden z bliźniaków pobiegł na piętro po tatę.
Maria zaś poszła do kuchni. Potrawy były już gotowe do przeniesienia na stół. Jeszcze udekorowała koperkiem i pomidorkami koktajlowymi. Grzybowa, barszcz, pierogi, karp, przystawki, długo by wymieniać. Dobrze gotowała. Zawdzięczała tę umiejętność babci. Była dumna, gdy ją chwalono, kiedy podejmowali gości. Zdjęła fartuszek, podeszła do lustra, umalowała czerwoną pomadką usta. No gotowe, perfecto – powiedziała poprawiając włosy.
– Chłopcy czy gwiazdka już zaświeciła ? – zapytała synów,
stójcie przy oknie i obserwujcie, bo zaczynamy. Przeszła do salonu włączyła płytę i popłynęła kolęda…
Boże jak mnie te chwile wzruszają, pomyślała.
– Paweł, proszę zejść, bo za chwilę zaczynamy – zwróciła się do męża
– byłem w sypialni, przebierałem się – schodząc ze schodów , tłumaczył się.
Był wysokim, przystojnym mężczyzną, a w garniturze, który miał na sobie wyglądał wyjątkowo dobrze. Spojrzała na niego i pomyślała, jest jeszcze przystojniejszy niż był. Podszedł do niej i musnął ją w policzek.
– pięknie wyglądasz – powiedział
( cdn.)
*