obraz Włodzimierz-Kukliński

.

Moja wyspa

.

Jego życie utrzymywało się długo jak na nitce pajęczej. Choć badania naukowe

udowodniły jej niebywałą wytrzymałość. Dzisiaj wiem, że robił zakłady z kostuchą dla nas. Był przepełniony prostotą, dobrem i miłością, dlatego z przymrużeniem oka dawała
mu fory z przerywnikami. Wówczas moja stabilność w stąpaniu po ziemi, delektowanie się wszechobecnym pięknem – prysnęło. Brak równowagi powalił. A sypiący piach prozy życia zaprószał dodatkowo oczy. Głowa odruchowo unosiła się w kierunku firmamentu, by dzieci nie widziały łez. Bo uważałam, że starczą im ich własne, które ledwo dźwigają. Bo mężczyźni to pozoranci siłaczy. I tak mimowolnie tworzyłam swój drugi świat. Wyspę wspomnień. To tam wysoko wersy płynęły same unosząc się, same tworzyły strofy w zależności od potrzeby mojego wnętrza. Opowiadałam mu wieczorami o każdym dniu bez niego. O zimnej pościeli. O zapachu zachowanym w jego garniturze, zachowanym jak we flakonie perfum. O jego ulubionej koszuli, którą tuliłam do snu. O radościach i bólu jaki sprawiają mi synowie. Ta książka zażaleń była długa, bo dorastali. Nawet się nie zorientowałam jak tam było mi bliżej niż w realu. Bo milczenie uznawałam za mądrość, by nie powiedzieć za dużo znając swoją szczerość. I tak z czasem wyfrunęli. A czego nie dopowiedziałam ich dzieci jak dorosną im uzmysłowią. Ja natomiast dotleniam się tym co kocham. Wydycham marzenia w górę i liczę, że może on tam gdzieś je łapie. I zagospodarowuje ten kawałek oczekując mnie. Wierzę, że przysłowiową nitkę Ariadny mocno trzyma, bo takich więzi nawet huragan nie rozrywa. Ja nie uciekam posiadając dwa światy. Chyba dotrzymuję instynktownie kroku w innym wymiarze. Bo czuję to całą sobą. Tam bywam naprawdę szczęśliwa. Tam bywam sobą. Tą kobietą, którą byłam. Dzięki niemu.Tutaj jestem tylko człowiekiem, poobijanym, chodzącym w szpilkach z dobrym makijażem. A co najważniejsze zauważającym wszechobecne piękno, I to jest argument wyciągania radości ze zwałów wszystkich znanych nam doznań. I gdyby dane nam było się spotkać, to chciałabym być w jego ramionach i zatańczyć, bo pięknie prowadził.
Już to widzę: …on, ja i tylko nasza wyspa…