Na podobieństwo

 

Stworzeni na podobieństwo Twoje. Też! Poczuli się bogami.

Placyki zabaw ludzkim życiem w polskich miasteczkach nastały.

Łódź, Oświęcim, Brzezinka.

To tam, gdzie w popiół ludzka ręka zmieniała ciała – córki – synka.

 

Płoty druciane. Splotem w kokardę wykręcone, głośno krzyczały

pod firmament; Panie zrób wreszcie amen…kres!!!

Od łez nabrzmiałe, z poranną rosą, z ciężarem pustki opadały.

Nie dowierzając czemu naocznym świadkiem być muszą.

Ludzkiej zagładzie, ludzkim katuszą.

 

Do grobu Twego podążali – i ci dorośli i ci mali.

 

Małym też plac zabaw wyznaczono. Do szesnastego roku.

Perłą się stali pośród pereł. Na placu zabaw krótkiego życia.

Nawet napisać mogli listy. Pomiędzy nimi Pola;

“Kochani rodzice całuję wasze ręce” – takimi słowami kończyła.

A gdyby mogła prawdę napisać?

Litery rozpacz by wykręciła. Jak krzyż swastyki, w pokracznej postaci

Symbolem nowego boga. Czernią swych skrzydeł – bielą swych ofiar.

Na ludzkość wstąpiła trwoga.

Armia wybrańców nad – żołnierzy. Prężna postawa, mundur bez skazy.

Kamienna twarz dojrzałych ludzi, w osobie dziecka respekt wzbudzi!

 

Pejcz w ręku i pies przy boku. Niemieckiej armii oficer, sokół.                                                              

shutterstock_556532764-001

Męskością godną żołnierza, na boso od maja do października

tym dzieciom kazał zmierzać. A daleki był gorący piach pustyni.

 

Do grobu Twego podążali. I ci dorośli i ci mali.

A kto tam dotrze – nie nie będzie tym samym człowiekiem.