Trędowata

Swoją miłość skrywała na dnie serca.
Zdradzał ją czasem głęboki oddech.
Jej sen nie spoczywał na powiekach.
To miejsce przeznaczone dla przeciętnych.
Rzęsy skrywały jak w sekretniku
wyjątkowe łzy. Z mocą metamorfozy.

Cała była mgłą. Rozpraszała się delikatnie
muskając klawiaturę fortepianu.
Nokturnami unosiła w splocie nierealnego
mezaliansu – choć uczucie odwzajemnione.

Jej posag błyszczał nieprzeciętną urodą.
Kobieca subtelność władała kilkoma językami,                                    

Tredowata_5543855

nie sięgała wymaganiom zakłamania.

Z nieodwołalnie przeznaczonym miejscem
dla służby – godność nie zniosła upokorzenia.
Wrażliwość każdego dnia zawodziła w agonii.
Eteryczność poddała się bezsilności odrzucenia;
rzucała perły przed wieprze.

Pozostała wyjątkową łzą oceanu ich miłości.