Była to magiczna osoba.
Piękna kobieta,
o imponującym autorytecie.

W pamięci mam taki kadr…

Fotel, zasypany haftowanymi
poduszeczkami, blisko okna,
firanka przewieszona w ukosie. Na parapecie
artyleria zegarów głośno tykających, tuż obok
na stoliczku lampa naftowa
i zaparzona mięta w ulubionej filiżance,
z motywem konwalii. Pozlepiane plastrem
zapasowe okulary, a u podnóżka
pod stopy piramidy książek
klasyka, romanse, wiersze….

Czytając nadrabiam – mawiała
– teraz wiem, że żyję…
tylko Aniołku powiedz mi, dlaczego ten
Zbyszko wybrał
Danuśkę, a nie Jagienkę…

nie wiem babciu…

 

zdj.z int.
zdj.z int.