Zapach życia

 

 

Lato rozłożyło jedwab na naszym ogrodzie. Znów woda tryska

w naszej fontannie. A my na jej krawędzi. Już nie na  dnie.

 

Życiem mi pachniesz. Od świtu do zmierzchu dnia.

Poranną kawą. Kromką chleba, masłem na nożu. Otwartym światem.

Zbytkiem mi gwiazdy ściągane. Starcza gdy włączasz lampkę.

I usta twoje na mym czole. I dłonie splecione podczas spania.

 

A kiedy przyjdzie nasza jesień ja  jedwab będę  ścielić już od rana.

W kolorze chabru tak jak lubisz. Jak twoje dżinsy i koszule.

Tylko daj dożyć. Długo Boże! I w dni słoneczne i te słotne.

Będą tam kadry naszych chwil. I wersy wierszy ulubionych.

 

Zapiski rozmów i tych gorzkich i tych najbardziej przesłodzonych.

Życiem mi pachniesz. Tym dojrzałym. Gdzie gest, spojrzenie mówią wszystko.

 

 

 

zdj. z int.

 

 

***