Nocne loty
- Views 685
- Likes 1
Nocne loty
Był sobie ptak. O nieprzeciętnym uroku. Zdawał sobie z tego sprawę *
i często wykorzystywał. Zalotnie krążył wokół innych. Te zauroczone
dobijały do niego podczas lotu. Robiło się ciasno. Mimo licznego
stada nie było w nim tego jedynego, którym by się mógł zachwycić.
On chciał wyżej i wyżej. Doszedł do takiej wysokości, że nikt mu
nie dorównywał. W końcu został sam. Po czasie samotność zaczęła
doskwierać. Rzewnie patrzył na inne ptaki. Widział ich pełne gniazda.
Niespełnienie rozrywało mu serce. Kiedyś poczuł wyjątkowej jasności
blask i usłyszał głos:
– Spełnię twoje marzenie lecz odbiorę ci coś, czy zgadzasz się? –
– Tak, bez względu co by to nie było – odparł ptak.
I tak się stało.
Po czasie miał swoje gniazdo. Zapełniło się. Z czułością ogrzewał swoje
potomstwo. Wówczas nie myślał o wysokich lotach. Czasem nad gniazdem
zataczał koło. Ale nisko, by mieć w zasięgu wzroku pisklęta.
– Teraz przypominam kurę – mówił do siebie.
Nadszedł jednak czas, kiedy gniazdo zostało puste. Jego wielkość
przerażała, bo starczał mu kawałeczek. Samotność drążyła ból…tęsknoty
za lotami. Tak dawno nie latał.
– Tak, przypominam kurę na płocie, nie odważę się, tam wysoko zginę – użalał się nad sobą.
Łzy lepiły skrzydła. W legowiska zrobił się dół. Zapadał się pod ciężarem bólu jego serca.
– Co ze mnie za ptak ? – użalał się skrycie –
– Ile bym dał, by choć raz unieść się pod firmament, poczuć bryzę, a potem już mogę na zawsze osiąść –
Nagle poczuł jasność światła, znał ją. I znów usłyszał znany głos:
– Zdałeś egzamin, był próbą, więc, obdaruję cię kolejnym darem,
kiedy będziesz mieć ochotę na loty, zamknij oczy, lecz nie zwierzaj się nikomu –
I tak się stało. Co noc zamykał oczy i szybował pośród gwiazd.
Raz po raz wykrzykując:
– Tak, warto było !
A inni go widzieli – tak jak chcieli.
Zmęczonego, z poszatkowanymi przez ząb czasu piórami, leżącymi nieopodal gniazda…
0 Komentarze