Proza

Archiwum

Po Wigilii ci odpowiem – część 4.

 

Po Wigilii ci odpowiem

część 4.

                                                                                        

Przy porodzie nastąpiły poważne komplikacje. Lekarze walczyli o życie Marii. Leczyła się dwa lata. Potem długa rehabilitacja, po której wróciła do formy.

Wówczas żyła jeszcze babcia Marii. Wiele jej zawdzięczała. Pomagała przy wychowywaniu dzieci, gotowała posiłki, robiła pranie. Paweł chodził przemęczony. Miała wyrzuty sumienia
– gdyby nie ja, byłoby wam lżej – powtarzała.
W jednej z ostatnich rozmów babcia powiedziała jej :
– Mario, takiego męża wymodliłam ci, jak on cię kocha, do dziś widzę jak płakał w szpitalu, gdy byłaś w krytycznym stanie – mówił, że nie wyobraża sobie życia bez ciebie
– tak babciu, wiem i za to jeszcze bardziej go kocham
– wymodliłaś dla mnie też zdrowie

– Babciu, dziś przy stole Wigilijnym ciągle patrzyłam na twoje ulubione miejsce, tak bardzo byłabyś mi teraz potrzebna. Nie wiem jak mam postąpić , mówiła cichutko jak gdyby była blisko niej ….

Dopiero od roku Maria normalnie egzystowała. Jej stan zdrowia uległ wielkiej poprawie. Już sama bez korzystania z pomocy innych mogła poruszać się.
Całe życie Marii i Pawła uległo zmianie, trójka dzieci, przybyło obowiązków i trosk. Maria pracowała w domu i opiekowała się Karolem. Paweł przed pracą zawoził synów do szkoły. Czasem także dzieci sąsiadki, na jej prośbę. Zaczęła coraz częściej odwiedzać Marię, jej wizyty stały się męczące.
– wiesz poprosiłam Olę, by nas odwiedzała raz w tygodniu, nie mam ani ochoty, ani czasu na pogaduszki, wolę poczytać – powiedziała Pawłowi
– wytłumaczyłam się nadmiarem obowiązków, co jest prawdą
– jak to przyjęła ? – zapytał
– mam nadzieję, że nie stałam się wrogiem
– dobrze zrobiłaś – powiedział Paweł

To już trzy lata, wspominała nadal, siedząc przy łóżku Karola, ucałowała go, odłożyła książkę z bajkami, poprawiła kołderkę i powiedziała głośno :
– wiesz aniołku, z twoim pojawieniem się wszystko się zmieniło, otarła łzy, wyłączyła lampkę i wyszła z pokoju.

Poszła do sypialni, zażyła tabletki i położyła się do łóżka. Od kilku miesięcy była na środkach uspakajających. Po chwili wszedł Paweł. Nie zapalał światła. Zdjął szlafrok i wsunął się pod kołdrę. Przylgnął do jej ciała. Odgarnął włosy z jej czoła i zaczął całować, szepcząc:
– jak ja za tobą tęskniłem, tak bardzo cię pragnę… …
Nie broniła się, od paru miesięcy nie spali ze sobą, pragnęła go tak samo jak on. Tęskniła za jego ciałem, zapachem, dotykiem. Wymieniali się namiętnymi pocałunkami, w pośpiechu zdejmowali wzajemnie bieliznę. Dotykał jej piersi, muskając ustami włosy.
Nagle Maria energicznie odrzuciła go od siebie,

– wybacz nie potrafię – powiedziała,
ciągle ją widzę, wyobrażam sobie jak ją pieprzysz, ty sukinsynie, brzydzę się tobą……wpadła w furię, zaczęła wymachiwać przed jego twarzą rękami.
Z nienawiścią zasyczała skandując nie-na-wi-dzę cię, Paweł nie odezwał się. Po chwili wyciszyła się i okryła kołdrą,
rękami zakryła twarz szlochając.
Wybacz nie potrafię, ciągnęła… nigdy ci nie wybaczę…już nie wiem co czuję, nienawidzę siebie, ciebie…jak mogłeś mi to zrobić, ufałam ci, żałuję, że nie zmarłam, pomocny jesteś,
bardzo pomocny, krzyczała, masz dobre serce …pomagasz nawet przelecisz wdowę z dobrego serca, z litości. Jej głos załamywał się, co chwilę zanosiła się szlochając.
Sama wpychałam cię w jej ramiona, użalałam się nad nią, posyłałam z pomocą, a ty dawałeś też siebie … rywalkę miałam za płotem, znienawidziłam nawet nasz dom, jak mam patrzeć przez okno, przez które widzę dom, w którym mnie zdradzałeś, a może to robiliście w naszym też, jak sobie to wyobrażałeś…może wspólną furtkę ?
a gdyby zaszła w ciążę, powiększyłbyś sobie rodzinę…i to w jakim momencie, ja rodziłam twoje dziecko, walczyłam o życie,
może liczyliście, że mnie szlag trafi, przykro mi, wybacz, że was zawiodłam, że przeżyłam, ja teraz nie żyję, zabiłeś mnie, pomyślałeś o dzieciach, na co liczyłeś, że to się nie wyda ?……
Sama mi się pochwaliła. Przyszła pożegnać się, gdy sprzedawała dom. Wiesz, powiedziała mi: “… pilnuj sobie męża…detali ci nie powiem”. Odwiedziła mnie, gdy byłeś w delegacji, pamiętasz trzy dni cię nie było. Paweł ja o tym wiedziałam od pó roku,
czy dociera do ciebie, że ja już nie chcę żyć, ale jestem potrzebna dzieciom, ty niestety też. Nie zniszczysz im dzieciństwa. Nie pozwolę na to.
Będę z tobą żyć tylko ze względu na dzieci, do ostatnich moich dni mnie nie dotkniesz, znajdź sobie kogoś, rób co chcesz, ale przed dziećmi masz udawać dobrego tatę i szanującego mnie
jako mamę, a z czasem zobaczymy. Jeśli zechcesz teraz odejść to z torbami cię puszczę. Hipoteka, trójka dzieci, a sąd ci ich nie da, a ja rzucę pracę i na mnie dodatkowo będziesz musiał łożyć alimenty.
Zapamiętaj, nigdy ci tego nie wybaczę, dla mnie umarłeś, ale nie honorowo, gdzie płacze się z rozpaczy po bolesnej stracie, jesteś dla mnie nikim, zrozumiałabym daleko, ale za ścianą….
Upokorzyłeś mnie, potrzebowałeś seksu, to mogłeś iść do burdelu, kasy mamy dość, proszę wyjść, ta sypialnia jest tylko moja. Cała drżała, od płaczu i krzyku zachrypła. Nerwowo poprawiła włosy, założyła bieliznę i położyła się. Nastała przerażająca cisza.
Paweł siedział na łóżku, z nogami podkurczonymi, głowę miał opartą na kolanach, a rękami oplatał łydki. Nie odezwał się słowem, nie bronił się, nie wypierał. Milczał.
Maria nadal płakała, ręką trzymała usta, by nie szlochać głośno. W sypialni było bardzo ciemno, bo latarnie uliczne wygasły. Słychać było tylko tykanie zegara.
Paweł powoli wstał z łóżka, założył szlafrok i szedł w kierunku drzwi
– czy zdajesz sobie sprawę z tego co mi zrobiłeś ?
– byłeś dla mnie wszystkim, byłeś całym moim życiem – powiedziała

( cdn. )                                                                                                   

                                                                                                                       Lena Maria T.

0 Komentarze