Niespełnione pragnienie
- Views 1641
- Likes 1
Administracji Kształtów Słów, a w szczególności
Tomasz Tobie, bardzo dziękuję za wyróżnienie:))
Niespełnione pragnienie
Największym szczęściem dla kobiety jest macierzyństwo. Tak uważam.
Oczywistą sprawą, w warunkach normalnych, czyli otoczone miłością i brakami trosk o kwestie zabezpieczenia dobrobytu. Dostałyśmy dar, którego mężczyźni nie doznają. Choć są przypadki mężczyzn rodzących, co wydaje mi się mało normalnym. Zajście w ciążę i oznajmienie o tym ukochanemu mężczyźnie to jedna z chwil prawdziwego szczęścia. Poczucie w ciele ruchów malucha, wspomnienie o przytulonej głowie partnera do brzucha, by posłuchać, poczuć naszego szczęścia powoduje dreszcze do dziś. Moment porodu, ujrzenie na porodówce owocu miłości każdorazowo wyzwalało wybuch płaczu. Karmienie piersią, kąpiele maluszka, spacery…itp. jeszcze bardziej zbliża partnerów. I wówczas można głośno krzyknąć:
– Tak! – wiem po co żyję!
– Dziękuję, za każdy przeżyty razem dzień – jakikolwiek by nie był, byle razem.
Ale nie wszystkim dano. Więc rozumiem kobiety, którym właśnie tego los odebrał. Po latach prób, kosztownego leczenia wybierają opcję posiadania dziecka. Można byłoby zaadoptować z Domu Dziecka, lecz są tacy, którzy, chcieliby mieć przynajmniej jeden gen dziedziczony. Kwestia podobieństwa cech zewnętrznych, charakteru…
Wybierają wówczas rozwiązanie – surogatka. Zapłodnienie in vitro – gen ojca w ciele obcej kobiety. Wybranej drogą skrupulatnej selekcji. Surogatka rodzi dla pieniędzy. Spisuje umowę z rodzicami. Rozmawiają z zastępczą matką o detalach, zadają miliony pytań, bo są pełni obaw. W końcu to sytuacja nietypowa. Jak bardzo trzeba być zdesperowanym, by podjąć taką decyzję. Bardzo! – bo bardzo chcą. To oni łożą na leczenie przez cały okres ciąży zastępczej matki. Opłacają lekarzy, dogadzają, by wreszcie posiadać upragniony skarb. Często taka mieszka u nich w dobrobycie korzystając z luksusów. Świadomie deklaruje się na tego typu usługę. Lecz bywa i tak, że w momencie porodu surogatka zmienia zdanie. Nie chce oddać dziecka. Nagle odczuwając macierzyństwo, czego nie była w stanie przewidzieć. I tutaj rozpoczyna się kolejna tragedia.
Kobiecie nie mogącej być matką wali się cały świat…Nadzieja rozbryzga jak szkło na posadzce…załamuje się psychicznie. Kolejna trauma. Coś co było w zasięgu ręki, namacalne nagle, nieoczekiwanie znika jak mgła…Komoda ubranek, pieluchy, łóżeczko, pokój umalowany na niebiesko, bo miał być syn. Nawet imię wybrane po dziadku …Niesamowity żal do losu, nieopisane cierpienie. Zastanawiam się nad surogatkami w takiej sytuacji. Zdecydowała się świadomie, bez przymusu. Dla kasy! Takim zwrotem sprawy zabiła z premedytacją. Wiadomo, użyłam przenośni, ale jakże inaczej można określić odebranie ostatniej nadziei. Jeśli trafiła na kogoś mało odpornego psychicznie, na osobę, która spasuje, która więcej nie będzie chciała zawalczyć?
I tak ją wiele kosztował fakt, że obca kobieta nosi dziecko jej ukochanego.
Surogatka przez dziewięć miesięcy nosiła dziecko obcego mężczyzny. Dziecko powinno mieć ojca. Więc co! tak naprawdę decyduje o zmianie decyzji? Dorosła do wrażliwości? Zapłodnienie powinno być skutkiem miłości. Skutkiem niesamowitych doznań aktu seksualnego. Z partnerem, z planami na przyszłość, z nieustającą adrenaliną. Tak! jestem mało nowoczesna. Ale taka kobieta jest zdrowa. Sama może wybrać partnera. Ojca swojego dziecka.
Jeśli dla pieniędzy to zrobiła, czyli ich nie ma, a dziecko kosztuje…świadomie składała podpis umowy. Czy taka kobieta nie małolata posiada naprawdę czysty instynkt macierzyński?…bo która nienaganna moralnie zgodzi się na fakt rodzenia przy takiej umowie…dziecko… Jak coś! Jak rzecz! Kupić – sprzedać!
Jeśli podczas ciąży poczuła macierzyństwo (a w piątym – szóstym miesiącu już wyraźnie to odbieramy), jeśli poczuła tę niesamowitą więź to należało wówczas, wcześniej opowiedzieć się o rezygnacji z kontraktu. A nie sadystycznie doczekać do momentu porodu z taką decyzją. Rozumiem kwestia odwagi, może finansowa. Ale wycofanie się…przy takiej deklaracji, korzystanie z pieniędzy…naganne. Choć myślę, że decyzja mogła zapaść dopiero po porodzie, kiedy zobaczyła maluszka. Jeśli tak było, to uważam za błąd pokazanie dziecka po porodzie. Wiem, to okrutne, ale tak przecięta zostałaby pępowina całkowicie. W końcu zwarła tylko kontrakt! Bez uczuć, emocji, świadomie czyli odpowiedzialnie.Cały ten proceder niewybuchem obydwu stron. Dożywotnia wielka niewiadoma, choć praktykowana i w wielu przypadkach z powodzeniem.
Kolejne pytania… kogo poda w rubryce ojciec. Jeśli nieznany, to przynajmniej tak pokaże się ze strony honorowej. Zapłodnienie in vitro – ojciec nieznany.Jestem kobietą i potępiam takie surogatki. Znam szczęście macierzyństwa i rozumiem instynkt macierzyński, ale bardziej ubolewam nad tragedią kobiety, żyjącej nadzieją na macierzyństwo, bo los ją tego pozbawił. W tym przypadku zakpił podwójnie. Kwestia prawna w naszym kraju jest do końca nie rozstrzygnięta, ale stało się… Potencjalni rodzice na pozycji przegranej prawnie… Matką ta co urodzi. Przy umowie zastępcza matka…potem zrzeczenie się…i przystosowanie nowych rodziców. Taka decyzja jest wielka niewidomą, ale czasem jedynym rozwiązaniem.
I odwrotne analizowanie…czy po wielu, wielu latach nagle surogatka nie zjawi się w życiu takiej rodziny. Czy nie zechce wejść w ich życie brutalnie, rozsypując spokój. Nasuwają się kolejne pytania…czy rodząca mama nie dostanie ochoty na widzenia dziecka z ojcem dziecka?…strach jego żony…czy i on nie zapragnie tego z czasem? zadając sobie pytania jakie jest jego dziecko?…czy nie otrzyma pozwu o alimenty?…a co z pieniędzmi wydanymi podczas ciąży …do porodu…Czy z czasem surogatka nie zechce wskoczyć z premedytacją w kapcie żony?
W końcu może chodzić boso! Prawda losie?
Może czuć się bezużyteczna, bo zabrałeś jej po raz kolejny coś co było dla niej spełnieniem…
My kobiety nazywamy to macierzyństwem. I tutaj wiele zależy od mężczyzny. Na ile rozłoży skrzydła opiekuńcze w takiej sytuacji nad kobietą. Jeśli tak jak Anioł Stróż, któremu czasem się przyśnie to czeka ją morze łez, gdzie ich zbytek wessie poduszka…
A, że panowie rozpoczynają kochać oczami, to życzę partnerom krótkowzroczności, bez cylindrów.Znając życie sprawdzalność mężczyzn przy problemie statystycznie jest mała…szukają… z cechą wrodzoną dla podróżników. Komu w domu potrzebna zamknięta w sobie, zdesperowana kobieta, której łzy spadają, kiedy widzi spacerujące z wózkami dziecięcymi mamy. Kobieta, której serce pęka głośno zagłuszając tykanie zegara…bo czas nieubłagalnie leci
A dziś prawdziwi mężczyźni to dinozaury.
4 Komentarze
Odpowiedz
Macierzyństwo – choć jeszcze nie było mi dane zaznać tego cudu jakim jest urodzenie, trzymanie, przytulenie oraz pocalowanie mojego malenstwa- mojego całego świata, choć nawet nie wiem kiedy i czy w ogóle to nastąpi – to juz teraz wiem, ze to największe pragnienie jakie we mnie tkwi.
Brawo piękny felieton!!! :))
Jeśli tyle ciepła płynie w komentarzu to będziesz dobrą matką…Dziękuję za wzruszający komentarz:)))
Swietny felieton Lenko……samo zycie………prosimy o jeszcze…..
Dzięki Piotr…szczerze współczuję takim kobietom…jeszcze?…:))) będzie:)))