Stara ona, stary bez
- Views 720
- Likes 1
Stara ona, stary bez
Zajęczał parapet pod ciężarem jej łokci
Poduszka zakwiliła kichnęła raz drugi
Przemokła przemarzła od łez staruszki
A współczujący za oknem staruszek bez
Sypnął intensywniej zapachem dla niej.
Pamiętał kiedy sadziła go pod oknem z dziećmi
Jak w maju malutkie rączęta zrywały gałązki.
Dla niej. By i w pokoju dopieszczał zapachem.
Dziś sięga powały chatki. Tylko gdzie jej dziatki?
W szeroki świat wyruszyły. Od lat u progu domu
Nikogo nie witała. Pozostał kot i wierny do końca bez.
0 Komentarze