Proza

Archiwum

Toksyczne związki część 2.

 

Laura

(część 2.)                                                                                                                           


50539304.jpg

 

Lura wzięła chusteczkę i wysączyła ulane wino.

Plamę ukryła pod białą papierową serwetką. Chwyciła ponownie dłoń Klary czule głaszcząc.

Po chwili milczenia zripostowała:

– Tak, takim jak my ciężko. Ciężko zaufać i każda niepewność jak podmuch lekkiego wiatru ścina nogi, sypie grunt… Mamy wymagania, które stanęły na poziomie, kiedy miałyśmy po niespełna 30 lat. Kiedy nasi mężowie nie byli zbrukani syfem życia. Moralnie czyści. Ja też kogoś mam. Od niedawna. Byliśmy na kawie, potem nieustanne rozmowy telefoniczne. Poczułam w nim pokrewną duszę. Wiesz, on też jest miłośnikiem jazzu.-

– Zaraz, powoli  – przerwała jej Klara. Zacznij od początku –

– Pamiętasz, mówiłam ci, że ostatnio źle się czuję. Straciłam przytomność w pracy i trafiłam do szpitala. Tam go poznałam. To lekarz. Kiedy zadzwonił przeprosił, że podkradł mój telefon z kartoteki.

– Jak wygląda? – Klara figlarnie mrugnęła.

– Zaraz ci pokażę, bo mam fotkę w telefonie. Otworzyła telefon i powiększyła zdjęcie, podając aparat.

– No, no …bardzo przystojny – powiedziała lustrując postać – wiesz pasujecie do siebie.

– Też mi się tak wydaje.

– Po tobie w ogóle nie widać zmiany, nie buchasz euforią, jak kobieta w świeżym związku. Przeważnie bardziej dbają o siebie, tryskają uśmiechem, co jest? –

– Znasz mnie, nie jestem wylewna… poza tym, to takie nowe, krótkie, stawianie pierwszych kroków. W każdym mężczyźnie poszukuję Konrada.

– Zacznij wreszcie żyć. Minęło już tyle lat!. Nie możesz oderwać się od jego trumny? Tak najwidoczniej miało być. Po tylu latach pozbierałaś się. On już na pewno bzyka jakąś Anielicę tam wysoko. Spójrz na siebie. Świetnie wyglądasz. Wpuść to światło do środka! –

Laura rozpłakała się. Zakryła twarz dłońmi. Teraz jej łzy ciurkiem płyną. Nie jak bywało, sucha studnia. Klara odczekała chwilę i pogłaskała Laurę po ramieniu.

– No dobrze, nie rozklejaj się, przepraszam, że wróciłam do bolącego cię tematu. Wiem, jak kochaliście się, jak bardzo. Wiem, jak ubolewałaś, że nie zdążyliście z dzieckiem. Pamiętam, jak mówiliście:… jeszcze tylko kontrakt, remont mieszania i dziecko. Ale, kto mógłby przypuszczać… białaczka…  Cierpiałaś, ale teraz widzę, że stanął na drodze ktoś ważny, bo mówiąc o nim zmienia się twoja twarz, barwa głosu. No, dawaj- posyłając ustami buziaka cieplutko spojrzała na Laurę – mów o nim –

– Tak, jest dla mnie kimś ważnym, ciągle go widzę. I pragnę jak kobieta. Jak wygłodniała kobieta.

– Przespaliście się?

– Właśnie. I to jest to!  Prosiłam by dał mi trochę czasu. Powiedział – rozumiem – Całujemy się, obejmujemy, rozmawiamy. Jest cudownie. Opowiada o swojej przeszłości. Wszystko. W tym były dziwki w momencie kryzysu. Było to dawno –

– No i co? W czym problem? To było dawno, jak powiedziałaś –

– Widzisz, boję się, że nie dam rady psychicznie. Było dawno, ale był już dojrzałym mężczyzną. Nie gówniarzem. Boję się, że będąc ze mną w łóżku, będzie widział młode dziwki, nie mnie. Boję się, że wykrzyczę:… brzydzę się tobą! Dla mnie ktoś, kto nawiedza burdel to zero, śmieć, nic! Uważam, że nie można niżej zejść. Uważam, że to miejsce przypomina rzeźnię. Świnia leży na świni  i razem kwiczą. On – po ! – czuje się mężczyzną, a dziwka – uzdrowicielką! A pośrodku mamona!  fuj… Dlaczego  nie chwalą się głośno znajomym, gdzie byli. Dlaczego pod osłoną nocy, w milczeniu, w dyskrecji to robią. Dlaczego nazajutrz po zapytaniu przez znajomych:… hej, co słychać, dawno cię nie widziałem… nie odpowiadają:… dziękuję, świetnie, w nocy byłem w burdelu – mówiąc to jej usta wykręcały się niesmakiem, jakby zjadała gatunek gorzkich pomarańcz, stosowany do konfitur.-

– Wiem, jakie masz zasady, sama dla siebie jesteś surowa, poprzeczkę zawsze wysoko stawiałaś. Ale doceń, że powiedział, bo chce zacząć właśnie z tobą coś pięknego, uczciwie, nie jak mój. Może na całe życie? –

– On sypiał z kobietami o dwadzieścia lat młodszymi od siebie, mogłyby być jego córkami! –

– A co miał stare wybierać? –

– No, wiesz! Wiesz co czuję, kiedy idziemy razem i mijamy ładną młodą kobietę? Zastanawiam się, czy widzi w niej obiekt seksualny, czy już ją rozebrał , czy zrobi to jak nas minie!  Mamy wyjechać w Alpy na narty. W głębi tego nie chcę, a zarazem chcę bardzo.-

– Laura, nie kochaj egoistycznie! Kochałaś Konrada, on takiej miłości nie zna, i ma świadomość, że twój mąż zawsze będzie z wami –

– Boję sie, że po czasie zacznie pod byle pretekstem konfliktu pomiędzy nami chodzić do burdelu na numerek…Kto raz tam trafił, zawsze drogę znajdzie. Boje się, że ucieknę z sypialni, kiedy będziemy razem, bo nie wytrzymam –

– Rozumiem, o czym mówisz. Faceci myślą rozporkiem, to fakt. Ale na nic nie ma reguły… –

– Ja go kocham, od pierwszego spojrzenia –

– Tak, wyczuwa się to po tym jak o nim mówisz –

– Doceń, że zaczyna od prawdy. A co czują nasze połowy, czy tak faktycznie bywa odwzajemnione? Tego nikt nie wie… –

– A może ludzie po przejściach marzą o stabilizacji i tylko na starość?  Wybierają tzw. ofiary na ciepłe gniazdko? –

– No co ty, mają kasy dość, na prywatne domy starców –

– Wiesz, tak sobie myślę, te wypady burdelowe mógł zachować w tajemnicy dla siebie. Ale gdzie wówczas konsekwencja  zasad… lepiej gorzka prawda…

– I w tym sedno bólu. Twój partner nielojalny, nie zasługujący na zaufanie,  mój do bruku syfu moralnego szczery. Już miewam koszmary. Ale jak rozejdą się przestrzennie, to twoje koszmary senne, ze ścieraniem skóry to nic. Ja będę odgryzać ciało. Dezynfekując się po wspomnieniach, że dotykam coś co pieściło dziwki. Ciało, które chyba przeznaczenie, tak czuję, ironicznie podało mi – by kochać. Znów, po tylu latach –

Uniosły lampki w górę i wzniosły jak zawsze ten sam toast. Murmurandem popłynęły dźwięki piosenki:

– Gdzie ci mężczyźni, prawdziwi tacy…

A kelner dokończył z uśmiechem…

– Nie ma, nie ma, nie ma… białą ściereczką przecierając szkło.

 

                                                                                                        Lena Maria T.

 

0 Komentarze

Odpowiedz

14 − dwanaście =