Wiersze

Archiwum

Z życia matki

***

Kolejny schyłek dnia.                                          

Jeden pokój, drugi pokój, trzeci pokój.

Zamyka cichutko drzwi, by nie obudzić demona rozrabiaki.

Czwarty pokój. Tam rola odźwiernego zbędna.

Całonocne czuwanie;

pospołu z Aniołem wiszącym nad łóżeczkiem.

Spojrzeniem zwiadowca ogarnia pokój.

Aparatura czuwa w pogotowiu.

Sterylna biel dumna z zwycięstwa po walce z bakteriami.

A mięśnie czujne, by nie zawieść w razie potrzeby.

Wdech… wydech, raz, dwa, trzy…

Strach towarzysz przegania sen.

Optymistycznie zegar tyka tik, tak, tik, tak…

Czas stąpa dalej, do przodu.

Nogi ciągną się zmęczone.                                                                                                       

I jak zwykle piąty pokój.

Tam bezużyteczne łóżko wchłania symboliczną łzę.

Organizm rozsądnie dozuje, bo wysychają.

Ramka fotografii salutuje.

Zza firanki księżyc rzuca magiczne światło.

Czasem zamruga, jakby dawał odpowiedź myślom.

 

O świcie znów czwarty pokój,

pierwszy pokój, drugi pokój, trzeci pokój.

Szkoła, przedszkole, szpital.

Zieleń drzew koi jej przemęczone oczy.

Słońce obejmuje czule ramionami.

Wie, że  kolejna noc będzie znów przerażająco zimna,

a płynące chmury uzmysławiają o przemijaniu.  

 

thumb_COLOURBOX8281931

 

0 Komentarze

Odpowiedz

1 × 5 =