Mam fioła na punkcie
torebek i kapeluszy.
Kapelusze są inne od tych ,
które noszą na ulicy.
Trącą myszką.

Traktuję je jak lalki
z dziecięcych lat.
Lubię je zakładać, dopasowywać,
a potem na półkach ukrywać.

Torebki
traktuję jak brylantów łebki,
bo tak nazywam małe pierścionki.
Są albo małe, malusie,
albo przepastne duże.

W tych dużych mam wszystko.
Pół toaletki, pół apteczki,
pół biurka.

W tych malusich noszę chusteczkę
i do kościelnego koszyczka grosik.

Odkładając je na półkę,
biorę materiałową bibułkę
i okrywam,
by się nie zniszczyły,
nie zakurzyły.
By długo mi służyły.

Są ponadczasowe.
Uwielbiam je.

zdj. z int.
zdj. z int.