#alegorycznośćpoezji_ksztsłów

Sowa                                                                                              

Spośród dzieł Hieronima Boscha jest tylko parę, które mnie naprawdę zatrzymały.

9d70328c0ab3240eb4e65c823a97bbdd

Wiem, jest uznanym artystą. Ale każdy ma swój gust. Nie lubię tego stylu dzieł. Ich klimatu. Dla mnie taka karykaturalna forma to męka dla oczu. Forma miszmaszu wizualnego. Obłęd, zamęt przeniesiony na płótno. Szczerze? – odbieram to jak czytając opisy biorących środki pobudzające. Takie potworki w wizjach. Z pewnością każda z cudacznych postaci była przez mistrza celowo malowana, z celowością znaczeniową tzw. podwójnego dna. Alegoria. Stąd celowo nabierała takiej potworowatości postaci, karykaturalności. Do mnie trafiają dzieła Michała Anioła, Leonarda da Vinci, Jana Matejki. Zatrzymują. Tutaj mam chaos w oczach, mózgu i zero relaksu. Przeciwnie, jakiś niepokój. Z przyjemnością patrzę na ten obraz Hieronima Boscha. Zadziałała na mnie kolorystyka cudownych kojących barw jesieni. Tutaj się zatrzymałam. Głowa sama pokiwała się – tak, On ma rację! Dominuje tam rudy odcień, poprzez stare złoto. Dla mnie to kolory jesieni życia. I główna postać – czyli symbolika człowieka w wędrówce przez nie – czyli życie. Buty symbolizujące drogę, dwa różne – jak różne są nasze drogi,a na głowie gniazdo uwite doświadczeniami, przeznaczone dla sowy. Symbolu mądrości. Ta głowa to taki magazyn doświadczeń. Nauki pobranej. Którą zyskujemy sytuacyjnie przeżywając życie na ziemi. Postać, a w zasadzie jej symbol jest schylona ku ziemi, kurcząca się, z nadbagażu, bo im jesteśmy z większym garbem, tym bliżej końca. I tutaj szczerze z przyjemnością wyjęłabym ręce z kieszeni i przed oryginałem obrazu, gdyby mi było dane, biłabym brawo oburącz. Tak mistrzu, świetnie to ująłeś. Symboliką i fantastycznie dobraną rdzą farby. Bo ludzie w jesieni życia namacalnie mogą utożsamiać się z czymś co nazywamy autorytetem – mądrością – doświadczeniem życiowym. Jesteśmy takim symbolicznym workiem doświadczeń, a symbolem tego jest właśnie sowa. Choć uczymy się całe życie, do ostatniego tchnienia.                                                                                   

                                                                                                                                            Lena Maria T.