Moje SPA
Uwielbiam spacery po grzbietach błędów.
Z owalnych zjeżdżam jak górki. Bo po…
Powiek już nie przykurczam. Przeciwnie.
Na oścież rozwarte. Wiatr nie policzkuje. Muska.
Kanciaste robią regularny peeling. Oszczędzam czas
i pieniądze. Nie młodnieję. Przystaje na wskazówkach zegara.
Każdy krok rozgryzam na nowo, trawię, przeżuwam.
Każde słowo rozkładam na sylaby, głoski, samogłoski.
Z nutami jestem na bakier, tam pamięć zwiodła. Stąd
rozkosz, kiedy to w nich rozpływam się z nokturnami Fryderyka.
Nie zmienia mnie moje SPA. Tam zmieniam tylko ręczniki.
Już nie są szorstkie. Zmiękczam je nowym spojrzeniem.
*