Już motyle niżej osiadają
Robią zakola coraz mniejsze
Ciężar swych skrzydeł ledwo dźwigają
Nadmiarem piękna wchłoniętego
Krzew białej róży kłania się ziemi
Płatkami wokół obficie sypie
Poranna rosa wspomnienia zrasza
Soczysty kolor z popielu płucze
Mgła ramionami czule otula
Z łodygą słońcem się delektuje
Kiedyś te róże zdobiły pokój
Motylom siedlisko mościły
Dzisiaj już latać nie mają sił
Nadwagą zbytku nizin sięgają
Kresu żywota świadome
Puste wazony łzami czyszczone
Fakturę szkła eksponują
*