&
żona
wstawała o świcie
robiła znak krzyża na bochenku chleba
rozpoczynała kolejny dzień
kanapki mężowi
muśnięcie w czoło
i magiczne z Bogiem
z okna widziała koło szybu na tle hałdy
mogła zająć się dziećmi
praniem gotowaniem
na dźwięk syren zamierała
za każdym ich włączeniem z trwogą
przystawała przed bramą kopalni
zalewając się łzami prosiła o cud