Jeden z moich wierszy z ROCZNIKA SATYRYCZNEGO Świństewka 18+
- Views 663
- Likes
Jak dobrze mieć sąsiada
– Panie Karolu z kranu mi kapie
i karnisz zwisa z jednej strony –
– Dobrze, zobaczę tylko zadzwonię,
że się spóźnię. Do żony –
A, że chłopina interesujący,
przewidziała chwile gorące.
Podciągnęła obcisłą trykotkę,
uwydatniając piersi słodkie.
Były słusznego rozmiaru cztery.
– I jak tu robić do jasnej cholery! –
W rozporku się gotuje.
Pot po plecach się leje.
Z rąk klucze wypadają
Ona wciąż nachylona.
Piersi same do rąk wpadają.
– Ojej, już nie kapie – rzecze.
Ma pan złote rączki sąsiedzie!
– Jeszcze karnisz, jeden kołek –
Przyniosła drabinę.
Po jej szczeblach do sufitu się wspina.
I seksowny tyłeczek wypina.
– Tego nawet mnich nie wytrzyma!
Ona ma czerwone stringi.
Tylko sznurki i nic!
I tak użył kołka na już.
Ot, tak hyc!
Do przodu. Do tyłu. I w koło.
– Jak ja lubię takie fuchy, bez podatku.
Z bonusem w zadatku.
I z kranu już nie kapie.
I karnisz prawidłowo zawieszony.
Tylko szczebel lekko nadwyrężony.
0 Komentarze